Bawełna – naturalna, ale czy ekologiczna?
Duża część odzieży, produkowanej na całym świecie, składa się z bawełny. To naturalny surowiec pochodzący z rośliny o tej samej nazwie. Do wytwarzania odzieży używa się włókien z celulozy, otaczających nasiona. Bawełnę znamy pod wieloma nazwami. Na metkach ubrań najczęściej znajdziemy napis „100 % cotton” – czyli 100% bawełny. Ale z tego surowca powstają również aksamit, atłas, batyst, dzins, drelich, kreton, perkal,czy sztruks. Bawełna ma zastosowanie głównie w przemyśle tekstylnym, ale jest również wykorzystywana w produkcji środków opatrunkowych, filtrów do kawy, prochu strzelniczego, a nawet… banknotów.
Produkcja tkanin bawełnianych to skomplikowany proces. Z przędzy powstaje tkanina. Na jej jakość ma wpływ sposób skręcania włókien. Często trakcie produkcji bawełna jest uszlachetniania i wzmacniania, co poprawia jej trwałość i funkcjonalność. Dobrej jakości materiał jest dość wytrzymały i odporny na pranie i prasowanie w wysokich temperaturach. Klienci cenią bawełnę za to, że jest jednym z najmilszych w dotyku tekstyliów. Poza tym jest w porównaniu z innymi materiałami tania.
Ludzie jako materiału na ubrania bawełny używają prawdopodobnie od kilkunastu tysięcy lat. Obecnie uprawa bawełny to ważna gałąź rolnictwa, zajmuje 2% terenów rolniczych na całym globie i po zbożach i soi to trzeci najważniejszy produkt przemysłu rolnego. Na początku XXI wieku na całym świecie bawełniane pola zajmowały 330 tysięcy kilometrów kwadratowych. To więcej, niż powierzchnia Polski! Roczna produkcja wynosi ponad 20 milionów ton. Wartość produkcji to około 30 miliardów dolarów rocznie.
Niestety, podobnie, jak w przypadku innych wielkopowierzchniowych upraw, rolnicy na dużą skalę stosują środki chemiczne, w tym najgroźniejsze dla przyrody i ludzi – pestycydy i herbicydy. Te ostatnie to środek owadobójczy. Szacuje się, że aż 16% herbicydów na świecie zużywane jest do ochrony bawełny przed owadami. Środki chemiczne dostają się do wód i powodują degradację środowiska w okolicach upraw. Mają też negatywny wpływ na zdrowie okolicznej ludności.
Po wprowadzeniu bawełny modyfikowanej genetycznie, a co za tym idzie, znacznie bardziej odpornej na warunki pogodowe i działanie szkodników, ilość chemikaliów jest systematycznie ograniczana. W Stanach Zjednoczonych uprawy zmodyfikowanej bawełny stanowią już blisko 70 %. Na świecie – około 20%. Tam, gdzie uprawia się bawełnę zmodyfikowaną, użycie pestycydów spadło o 80 %.
Kolejnym problemem jest ogromne zużycie wody w uprawach i produkcji bawełny. By wytworzyć kilogram surowca, potrzeba od 2 do 7 tysięcy litrów wody. Według niektórych danych, wliczając ilość wody wykorzystywanej do przetwarzania, oczyszczania i farbowania bawełny, może sięgać nawet 29 tysięcy litrów na kilogram produktu. A na obszarach, gdzie się hoduje bawełnę, często występują deficyty wodne. Najlepszym tego przykładem jest Jezioro Aralskie, jeszcze w 1960 roku czwarte co do wielkości na świecie. W ciągu kilkudziesięciu lat zniknęło z niego 75 % wody.
Coraz częściej podnoszony jest fakt, że w krajach biedniejszych przy uprawie bawełny masowo zatrudniane są dzieci. Największy producent tej rośliny, Stany Zjednoczone, wspierają swoich rolników. Dzięki temu ceny bawełny spadają. To dobra wiadomość dla klientów, ale tragiczna dla drobnych hodowców z krajów Trzeciego Świata.
Rosnąca świadomość ekologiczna sprawiła, że coraz popularniejsze jest używanie do produkcji odzieży bawełny organicznej. Jest ona droższa, ale uprawiana w sposób nie szkodzący przyrodzie, z ograniczonym zużyciem wody i bez stosowania chemikaliów. Ponadto zyski z upraw trafiają do lokalnych rolników, a nie światowych koncernów. Cieszy, że produkcja bawełny organicznej choć wciąż stanowi promil ogólnej, z roku na rok rośnie.
Świadomy konsument coraz częściej sięga po odzież z oznaczeniem „Organic”, „Bio” i „Fair Trade”, rezygnuje z zakupu ubrań niskiej jakości i dba o to, by nie używane już ubrania nie trafiły na wysypisko śmieci, ale wróciły na rynek jako odzież „second hand” lub przetworzone, choćby na czyściwo fabryczne.