Czy Afryka może obejść się bez importowanej odzieży?

Afryka jest coraz ważniejszym rynkiem dla branży odzieżowej, szczególnie z segmentu second hand. Z Europy eksportowane są tam duże ilości odzieży używanej (w Polsce największym eksporterem jest firma Wtórpol). To wielki rynek, na kontynencie afrykańskim żyje znacznie ponad miliard ludzi. Często w przestrzeni publicznej pojawia się pytanie – dlaczego ubrania są tam wysyłane, a nie produkowane? Tylko trzy kraje; Mali, Benin i Burkina-Faso, najwięksi producenci bawełny w Afryce, rocznie wytwarzają jej blisko 800 tysięcy ton. Jednak nie produkują z niej odzieży na miejscu, tylko eksportują surowiec, a następnie importują odzież wykonaną z bawełny, którą wcześniej sprzedały. Podobnie dzieje się w przypadku innych państw afrykańskich. Jaka jest przyczyna?
Afryka obfituje w cenne zasoby naturalne, koszty pracy są tam niskie. Wydawałoby się, że to idealne warunki dla przemysłu tekstylnego. Tymczasem w skali globu produkcja odbywa się głównie w Azji. Wynika to z wielu przyczyn. Problemami, od lat trapiącymi Afrykę są polityczna niestabilność, korupcja i biurokracja. To zniechęca zagraniczne firmy, które w efekcie nie decydują się na inwestowanie w krajach afrykańskich. Przemysł tekstylny poza wyjątkami, jak Republika Południowej Afryki, jest tam słabo rozwinięty i bez pieniędzy z zewnątrz jeszcze długo nie będzie w stanie zaspokoić potrzeb mieszkańców kontynentu, nie mówiąc o eksporcie. Kolejnym problemem są słabo rozwinięte logistyka i transport. Dostarczenie towaru do klienta afrykańskiego kosztuje do trzech razy więcej niż do jego odpowiednika w krajach najbardziej rozwiniętych.
Nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach na rynkach afrykańskich mocną pozycję wyrabiają sobie Chiny. Na razie inwestują głównie w budowę infrastruktury, szczególnie dróg. Można się spodziewać, że w nieodległej perspektywie zaczną budować także fabryki, w tym tekstyliów, a przy spodziewanym wzroście zamożności mieszkańców państw afrykańskich, również eksportować do Afryki wyprodukowaną w Chinach odzież. Jednak dziś w zdecydowanej większości ubogich mieszkańców państw afrykańskich na nowe ubrania zwyczajnie nie stać.
W obecnej sytuacji rozwiązaniem, którego skuteczność potwierdził wolny rynek, jest eksport odzieży używanej. Statystyczny Europejczyk wyrzuca rocznie średnio 12 kilogramów ubrań. Dzięki systemowi ich recyklingu część używanych ubrań dobrej jakości z Zachodu trafia na rynki afrykańskie. Zarówno jej rodzaj, jak i cena odpowiadają zapotrzebowaniu tamtejszych społeczności. Co więcej, import i handel, hurtowy i detaliczny, zapewnia istnienie tysięcy lokalnych firm i daje utrzymanie ich właścicielom, pracownikom i ich rodzinom.